KORONAWIRUS!! Wyciągnijmy ważną lekcję!
Nie szanowaliśmy lekarzy i pielęgniarek, kpiąc z protestów, w których domagali się podwyżek i lepszych warunków pracy. Już wiemy, że bez nich świata by nie było, Polski by nie było, nas by nie było. Nie docenialiśmy nauczycieli i wielkiej wartości jaką jest wiedza. A wiedza to pieniądz, to luksus. Teraz uczniowie, którzy nienawidzili chodzić do szkół, marzą o jak najszybszym powrocie do nich. Gardziliśmy robotnikami. Czuliśmy się lepsi od „sprzątaczek”, „śmieciarzy”, „salowych”. Dziś to oni mają pracę, bez której my bylibyśmy skończeni. Wielkie gwiazdy estrady zostały bezrobotne i nie mają środków do życia. Gdzie się podziały wszystkie marki? Louis Vuitton, Versace, Dolce&Gabbana? Torebki i buty za kilka tysięcy? Płaszczyki za piątaka? T-shirty za pięć stówek? Powiem Wam: wiszą na półkach w zamkniętych sklepach, albo w szafach. Kurzą się i nikomu do niczego nie są potrzebne. I długo jeszcze nie będą. replica designer handbags Cały ten przemysł modowy, cały ten konsumpcjonizm, które zawładnęły naszymi umysłami. Cała ta rozpaczliwa walka o zatrzymanie za wszelką cenę młodości, o mieć, a nie być, rozsypały się jak zamek z piasku. Zostały zmyte przez gigantyczną falę. W domach, samotni nie potrzebujemy mieć zrobionych ust. Nie potrzebujemy złotych łańcuchów na szyjach i napisu „Gucci” na zegarku. Potrzebujemy mieć kogoś, być z kimś. Tego nam było trzeba. Cena nauki jest niestety wysoka, jest nią ludzkie życie. Przy okazji nauczyliśmy się, że jesteśmy stworzeniami stadnymi. Samotność nie jest dla nas naturalnym stanem. Wszyscy jesteśmy sobie potrzebni. Najpierw dostałem na messengerze sporo życzeń, które zaczynały się od słów: „Radosnych i pogodnych Świąt Wielkiej Nocy”, później zobaczyłem tę grafikę. Ktoś zamieścił na swojej tablicy. Nic ważniejszego, mocniejszego i piękniejszego nie widziałem od tygodni i wymyśliłem, że to będzie moja kartka świąteczna dla Was. Bo te święta ani radosne, ani pogodne. Refleksyjne, jak żadne inne i dobrze. Czas najwyższy. W tej refleksji jest oczywiście jakaś pogoda, jakieś światło i ciepło jakieś. Od lat żyję w przekonaniu, że wszystko dzieje się po to, żeby finalnie było lepiej. Wierzę w rozwój, progres i naukę wyciągniętą z życiowych lekcji. W piosence, która miała się ukazać już rok temu, a do której z nieznanych mi przyczyn nie potrafię nagrać wokalu, napisałem w tekście: „Swe koła kreśli mądry czas, daje lekcje.” Właśnie doświadczamy jednej z najważniejszych od 100 lat, a na pewno najważniejszej w czasie naszego życia.
|
Przygody ks. Karola Wojtyły w trakcie górskich wędrówek.
A było tak: „Część osób została w bazie (biwak pod Smerekiem), a większość wybrała się na 8-godzinną wędrówkę. Gdy wracaliśmy, opowiada Malecka, zrobiło się już ciemno, a my nie za bardzo wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy. Krótko mówiąc zbłądziliśmy i nie mogliśmy odnaleźć drogi powrotnej. Znaleźliśmy się w dzikich Bieszczadach z pudełkiem zapałek, bez namiotów, wyczerpani, bez picia i jedzenia. Wszystko pozostało w bazie. Około 23ºº ks. Karol Wojtyła stwierdził, że nie ma wyjścia i zadecydował, że trzeba zanocować w lesie i przeczekać, a rano zorientować się w terenie. Rozpaliliśmy ognisko. Mieliśmy przy nim czuwać na zmianę. Najpierw panowie, dziewczyny mogły iść spać. No ale w końcu czuwał tylko Wujek. Mimo, że był zmęczony, odmawiał jeszcze brewiarz. Rano Piotrek (późniejszy mój mąż) wszedł na drzewo, żeby rozejrzeć się gdzie jesteśmy. Zdecydowaliśmy się iść wzdłuż rzeki i koło 12ºº w południe udało nam się resztkami sił dotrzeć do grupy w obozowisku. Pół żywi,replika klockor zmęczeni i głodni mieliśmy jeszcze najpierw Mszę, a potem powstał problem z… obiadem. Jan Paweł II na Sądecczyźnie
Podobną wersję zagubienia szlaku przez ks. Karola Wojtyłę i ks. Mieczysława Malińskiego na Prehybie o której wspomina ks. M. Maliński, przytacza w swojej książce Jan Poniewierski : (…) „Złapała nas noc, schodziliśmy po ciemku”. Jak się okazuje zabłądzili, ale na szczęście spotkali ludzi wracających ze zbierania borówek do których dołączyli i z którymi zeszli do wsi dopytując o plebanię. „Karol został przy płocie. Ja poszedłem pogadać z proboszczem”. Ks. Maliński wyjaśnił, że jest księdzem i pokazał dokumenty” (…). Proboszcz popatrzył na mnie ze zdumieniem ale i oburzeniem. Trochę mi nawymyślał, że księdza obowiązuje szata duchowna” (...) „Gdy powiedziałem, że mam ją w plecaku, to wprawiło go w jeszcze większą złość. Polecił gospodyni przygotować dla nas miejsce w szopie”. Na drugi dzień przyszli do zakrystii aby odprawić mszę św. w lekko wymiętych sutannach. Proboszcz nie odezwał się do nich, ani nie zaprosił na śniadanie . „Niejaka konsternacja nastąpiła po latach kiedy Karol jako biskup sufragan przybył do tej parafii na wizytację i zastał tego samego proboszcza”. Skończyło się na śmiechu.
Nie idzie dociec w jakiej miejscowości znajduje się parafia z owym księdzem proboszczem do której zapukali strudzeni księża - wędrowcy. Nikt też nie zadał sobie trudu odszukania owego proboszcza, bo i po co. Mają nazwisko proboszcza z Sękowej. I wokół niego powstaje historyczne kłamstwo. I oto po jakimś czasie, prawdopodobnie na kanwie tych wydarzeń pojawia się w Gazecie Gorlickiej, w tekstach z okazji błogosławieństwa ! św. Jana Pawła II jakie miało miejsce w 2011 r. związana z Nim anegdota dotycząca Sękowej „gdzie żył proboszcz słynący z pracowitości. Świtem skowronka oporządzał bydło i szedł do ołtarza i konfesjonału. Potem szedł w pole, rolnik-duszpasterz. Kiedy usłyszał pukanie, w ciemności nie zauważył, kto się dobija, i rzekł: - Ja tam darmozjadów, co po górach łażą, do swego domu nie wpuszczę”. Wędrowcy poszli spać do gospodarza obok. Wielkie było zdziwienie proboszcza, gdy Ci wędrowcy spotkali się rano na mszy. Wieść gminna niesie, że ów gospodarz przez wiele lat otrzymywał życzenia świąteczne z Watykanu”. Tekst ten był bezrefleksyjnie, wielokrotnie powielany m.in. w 2019 roku . Autor wielokrotnie powtarzanych w Gazecie Gorlickiej tekstów, czasem uzupełnia ową anegdotę szczegółami mającymi świadczyć o jej wiarygodności cytuję: „Na ziemię gorlicką przybyli 13 sierpnia 1953 r. po przejściu trasy z Chyrowej na Magurę Wątkowską, gdzie obecnie znajduje się obelisk upamiętniający to wydarzenie. 14 sierpnia, po mszy świętej odprawionej na stokach Magury Wątkowskiej, wędrowcy przez Bartne, Sękową, Owczary i Magurę Małastowską dotarli do Hańczowej. I zawsze jest kwiatek o słowach ojca „Panier Boże, jeżeli sprawisz, że wrócę do domu z wojny cało, to syn zostanie nie tylko księdzem, ale i prałatem, i biskupem, i kardynałem, a nawet papieżem” . Iście proletariacka opowieść której rodowodem i miejscem powstania mógł być któryś z dawnych urzędów. Papież zaś, i słusznie, po tym jak przedstawiono mu owo „proroctwo” umieszczone w artystycznej wizji na przywiezionym do niego obrazie, miał powiedzieć „Ojciec bardzo podobny”. Bo i co jako człowiek kulturalny miał rzec na te „rewelacje”. I jeszcze jedna uwaga. W miarę upływu czasu niegodne postępowanie proboszcza dodatkowo jest „wzmacniane” potężnym ! tytułem (…) proboszcz z Sękowej przegonił kardynała”. Nie zadano sobie oczywiści trudu sprawdzenia kiedy ks. Wojtyła został biskupem, bo na pewno nie był nim jeszcze w 1953 r. .
I niby wszystko się zgadza bo jest imię i nazwisko owego proboszcza w Sękowej ks. Juliusza Suchego, jest też rok, a jakże 1953, trasa jaką wędrowali i jest uwiarygodniająca całość Magura Małastowska która sobie nadal stoi (i jak widać obrasta kolejnymi legendami). Delikatnie mówiąc ilość nieścisłości w tekstach Jerzego Leśniaka i Andrzeja Ćmiecha jest znaczna i nie widomo od czego zacząć próbę ich sprostowania. Nie ma też sensu odnosić się do wszystkiego (w tym np. Karol Wojtyła senior w okopach i bitwie pod Gorlicami, proroctwo a zarazem ślubowanie i „danie przyszłego syna na księdza” z oczywistym pominięciem powołania na kapłana! itp.,) bo sprostowanie zajęłyby kilkanaście stron. Wspólne dla obu autorów jest to, że obaj nie powołują się na żadne źródła historyczne lub opracowania, wywiady, relacje uczestników, nie ma przypisów skąd wiadomości pochodzą i nie podają też jakiejkolwiek bibliografii pozwalającej ich teksty zweryfikować (bo przecież w tych wydarzeniach nie uczestniczyli więc nie byli ich świadkami).
Potwierdzona jest przez wielu autorów i uczestników msza święta którą odprawił ks. Wojtyła dla kilkunastu uczestników 14 sierpnia 1953 r. na Magurze Wątkowskiej. Wiarygodnie i logicznie przedstawia się także przedstawione przez niektórych autorów przejście grupy z Magury Wątkowskiej przez Mareszkę (Bartne) i wyludnione wsie: Wołowiec, Jasionkę, Ług, Regetów, Kozie Żebro do Hańczowej . Możliwa do pokonania w jednym dniu pomimo dźwiganych na plecach 20 kilogramowych (męska część grupy) i 14 kilogramowych plecaków (kobiety, dziewczyny). Trasa wiodła wyznakowanym już wówczas na tym odcinku czerwonym, istniejącym do dziś szlakiem turystycznym noszącym obecnie na tym odcinku nazwę” Szlak św. Jana Pawła II, a czas przejścia tej trasy wynosi około 10 godzin. Natomiast całkowicie nielogiczne są opisy wspomnianych autorów tekstów: Wydaje mi się, że taka trasa nie jest możliwa do przejścia w grupie 17 osób z ciężkimi plecakami i ludźmi o różnej kondycji. Jest to około 15-16 godzin marszu z lekkim a nie ciężkim plecakiem, czyli np. od godziny 6ºº rano do 22ºº. Ale wędrowcy mieli namioty które należało rano zwinąć, a zanim wyruszyli na trasę uczestniczyli jeszcze w odprawianej mszy św. śpiewanej i zjedli śniadanie (po komunii św.). Po co mieli by robić koło i kierować się do Sękowej a następnie iść na plebanię, skoro dysponowali namiotami. I szli w kierunku Hańczowej a nie do Gorlic.
Warto zastanowić po co mieli by pytać o nocleg w 1953 r. na plebani w Sękowej, skoro mieli namioty. I drugie pytanie czy każdy chętnie przyjął by w domu np. 17 osób. Co innego w rejonie Przechyby, gdy byli tylko we dwóch i bez sprzętu biwakowego. Dlatego w tamtej okolicy, w miejscowościach u stóp Przehyby a nie w Sękowej należy szukać owej tajemniczej plebani i nazwiska księdza proboszcza, który ks. Wojtyły nie przyjął. W Beskidzie Sądeckim jest dużo ciekawych miejsc związanych ze św. Janem Pawłem II. Nie ma więc potrzeby umieszczenia na stronie internetowej schroniska na Przehybie mało wiarygodnego tekstu o „gościnności” w Sękowej, a pomijać np. relacji z wycieczki ks. Wojtyły i ks. Malińskiego i ich pobłądzenie w tej okolicy potwierdzone wspomnieniami ks. M. Malińskiego. Czyżby ta humorystyczna „gościnność” w Beskidzie Sądeckim nie pasowała do sielankowej „powtórki z historii” papieża wygłoszonej podczas kanonizacji księżnej Kingi na starosądeckich błoniach w 1999 roku? I uwagę skierowano całkiem w inne miejsce. Nie wiadomo kiedy plotka ta powstała i kto jest jej autorem. Autor tekstu - Andrzej Piecuch
1. Marta Wielek, Radość i uśmiech. Jan Paweł II, Kraków 2014, s. 56.
15 rocznica śmierci Papieża JP II
15. rocznica śmierci Św. Jana Pawła II. Modlitwa w trudnym czasie pandemii koronawirusa
![]()
15 lat temu, 2 kwietnia 2005 roku, Polska zatrzymała się na moment. Dokładnie o 21.37 Stolica Apostolska wydała komunikat: |
Dzień Kobiet & Mężczyzn na wesoło.
Imprezę uświetnił zespół,, KABARETU Z KONOPI”, który jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się kabaretów młodego pokolenia. replique montre de luxe Kabaret z Konopi przez 7 lat swojej działalności został laureatem ponad 70 festiwali i przeglądów kabaretowych w całym kraju! Kabaret z Konopi istnieje od 2005 gdzie podczas kieleckiego KOKSu zdobył pierwszą Nagrodę Publiczności. PS Międzynarodowy Dzień Kobiet to święto ustanowione w 1910 r. dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet, pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych. W wyniku pożaru zginęło wówczas 129 kobiet!
![]() |
Dzień Kobiet 2020![]() |
XVIII Memoriał im. Władysława i Miłosza Tokarzów w skoku wzwyż.
Po oficjalnych uroczystościach rozpoczęły się zawody, jako pierwsi skakali uczniowie z klas IV i młodsi, następnie dzieci starsze (kl V-VI) młodzicy (kl VII – VIII) i juniorzy młodsi. replique montre france
Na starcie stanęło 78 zawodników z ośmiu szkół: SSK JAK BARDEJOV, LO Gorlice, SP nr 6 Gorlice, SP Wilczyska, Kobylanka, Pagorzyna, Siary i gospodarz UKS Maraton Sękowa. Zawodnicy za trzy pierwsze miejsca otrzymali pamiątkowe medale a do szóstego miejsca dyplomy. Rekord mityngu w kategorii junior młodszy ustanowił zawodnik z Bardejowa KOVALCIN SIMON, który pokonał poprzeczkę na wysokości 182 cm i za ten wyczyn otrzymał pamiątkowy puchar. Bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy UKS ..Maraton" Sękowa zdobyli 10 medali w tym 2 złote, 5 srebrnych i 3 brązowe. Zawodnicy zostali zaproszeni do Bardejowa na zawody lekkoatletyczne, replique Tag Heuer które odbędą się w maju na nowo wybudowanej bieżni tartanowej. ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ*** Komunikat z zawodów - kliknij
|