|Katastrofa Lotnicza w Banicy - Krzywej||Kapitan nawigator Franciszek Omylak - nr sł. P-2043||Podporucznik pilot Kazimierz Widacki - nr sł. P-2708 (703841 poprzedni) ||Konstanty Dunin - Horkawicz||Katastrofa Lotnicza w Banicy - Krzywej||Sierżant mechanik pokł. Wilhelm Balcarek - numer służbowy - 780000||Sierżant radiooperator Jan Ozga - nr sł. 705033||Sierżant strzelec pokładowy Józef Skorczyk - nr sł.705778||Co pisze prasa||.||.|

Sierżant strzelec pokładowy Józef Skorczyk - nr sł.705778

W nocy 27 na 28 sierpnia 1944 roku z włoskiego lotniska Campo Casale koło Brindisi, nad ogarniętą powstaniem Warszawę, wyleciało kilka bombowców polskiej 1586. Eskadry do Zadań Specjalnych. Każdy wyładowany był 5 tonami sprzętu dla powstańców. Ciężkie maszyny były łatwym łupem dla obrony przeciwlotniczej wroga. Niektóre załogi Niemcy zestrzeli nad Węgrami i Jugosławią. Nad stolicę doleciał m.in. Halifax FS-P(JP295). Po akcji samolot musiał wracać do Włoch, bo Rosjanie nie zgodzili się, aby maszyny aliantów lądowały na zajętych terenach Polski. Halifax FS-P nigdy do Brindisi nie dotarł. Jego załogę przez długie lata uznawano za zaginioną. Jako prawdopodobne miejsce upadku bombowca podawano Morze Adriatyckie.

W załodze Halifaxa FS-P był Józef Skorczyk mieszkaniec Leszna. Urodził się 13 marca 1915 roku w Oberhausen w Zagłębiu Ruhry (Niemcy), skąd jego rodzice Michał i Franciszka z domu Przybylska przybyli do Leszna. Rodzina zamieszkała najpierw przy ul. Bocznej 6, następnie przy Narutowicza 10/10. Miał siostrę Jadwigę po mężu Kasztelańczyk.

Józef, pod okiem inż. Wincentego Kraupe - właściciela Fabryki Maszyn i Pomp, wyuczył się na ślusarza i został czeladnikiem, ale młodemu chłopcu marzyło się wojsko i już jesienią 1936 r. pełni służbę wojskową w 3. Pułku Lotniczym na poznańskiej Ławicy. Po rocznym pobycie kończy kurs unitarny, uzbrojenia lotniczego oraz strzelców samolotowych a następnie w dniach od 21 kwietnia 1938 r. do 30 czerwca 1938 r. z wynikiem dobrym ukończył Szkołę Podoficerską 3 Pułku Lotniczego. Przydzielony początkowo do 34 Eskadry Lotniczej. W sierpniu 1939 r., w czasie mobilizacji alarmowej, był w 31 Eskadrze Liniowej 3 Pułku Lotniczego, stacjonująca na lotnisku Ławica w Poznaniu, przemianowana została na 31 Eskadrę Rozpoznawczą. W kampanii wrześniowej 1939 r. przypadło mu walczyć w załodze "Karasia P-23" 31 Eskadry Rozpoznawczej lotnictwa Armii ,,Karpaty" jako tylny strzelec samolotowy ppor. obs. Adama Szajdzickiego z kpr. pil. Leonem Kegelem. Eskadrą dowodził kpt. pil. Witalis Nikonow. Na wyposażeniu znajdowało się 9 samolotów PZL.23B Karaś i jeden samolot RWD-8. Od 30 sierpnia operowała z lotniska polowego Werynia koło Kolbuszowej.

W kampanii wrześniowej Józef Skorczyk odbył jedynie 2 loty bojowe. 3 września brał udział w niezwykle skutecznym bombardowaniu niemieckiej kolumny pancernej na szosie Nowy Targ-Chabówka. Siedem samolotów startowało wtedy z lotniska Werynia koło Kolbuszowej. Wszystkie załogi biorące udział w tej akcji zostały przedstawione do odznaczenia Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Ostatecznie starszy strzelec Skorczyk otrzymał Krzyż Walecznych. Kolejny lot okazał się dla niego pechowym. 5 września1939 r. z lotniska pomocniczego Rękawek położonego w rejonie Głogów Małopolski - Budy Głogowskie (na północ od Rzeszowa) gdzie chwilowo przebazowano eskadrę, w załodze ppor. obs. A. Szajdzickiego poleciał w rejon Nowy Targ - Rabka. Lotnicy wykryli kolumnę zmotoryzowaną XXII Korpusu Pancernego, wychodzącą z rejonu Chabówka - Rabka i mimo ognia przeciwlotniczego obserwator wykonał odpowiedni szkic. W Starym Sączu rozpoznano oddziały niemieckie, lecz w locie powrotnym, w okolicy Grybowa, zaczęły się problemy techniczne, silnik samolotu nagle zaczął mocno trząść, nie pomogło zmniejszanie jego obrotów, samolot tracił szybko wysokość, a lądowanie w górzystym beskidzkim terenie nie wchodziło w grę, więc dowódca załogi ppor. obs. A. Szajdzicki podjął decyzję o skoku ze spadochronem. Lotnicze szczęście dopisało całej trójce, szczęśliwie wylądowali na spadachronach w pobliżu wsi Bruśnik, 30 km na płn. od Gorlic, jednak dowódca załogi doznał poważnej kontuzji. Pomimo scysji z lokalną ludnością biorącą lotników początkowo za niemieckich szpiegów, lotnikami zajęli się polscy piechurzy, którzy po dokładnym wylegitymowaniu, odstawili ich do sztabu jednostki piechoty w Tarnowie, skąd załogę odstawiono na lotnisko Rękawek. ZOBACZ

Po 17 września, dostał się do niewoli radzieckiej i przebywał gdzieś na terenie Syberii. W styczniu 1942 wstąpił do tworzącego się Wojska Polskiego pod dowództwem Gen. Wł. Andersa. Wiosną 1942 wyszedł z Armią Polską ze Związku Radzieckiego, do Iranu (Persja). Jesienią 1942 r., wstąpił do Legii Cudzoziemskiej i służył w 2 Pułku Piechoty Cudzoziemskiej (2 REI – Régiment Étranger d,Infanterie). W Legii miał swój numer tzw. matricule (mle) 98414, i stopień legionisty 2 klasy to odpowiednik starszego szeregowego. Po blisko pół roku służby został zwolniony z Legii Cudzoziemskiej, co zaświadcza bardzo ciekawy i unikatowy dokument. Jest to Certificat de Bonne Conduite (Certyfikat Dobrej Służby) wystawiony w Marakeszu (Maroko) w dniu 16 marca 1943 r.

Wstąpił z powrotem do Wojska Polskiego i jako przedwojenny lotnik został wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie przybył w maju 1943 r. W Morpeth przeszedł przeszkolenie jako strzelec pokładowy w 4 AGS (Air Gunners School) a praktykę odbył na lotnisku w Tranwell. W marcu 1944 r. skierowany został do 18 OTU na szkolenie bojowe. W czerwcu 1944 r. przeniesiony na stację RAF Blyton, gdzie ukończył przeszkolenie na samolotach czterosilnikowych w 1662 HCU, a 22 czerwca 1944 r. został przeniesiony do 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Pozostałymi członkami jego załogi byli: kapitan nawigator Franciszek Omylak, podporucznik pilot Kazimierz Widawski, podporucznik bombardier Konstanty Dunin-Horkawicz, sierżant mechanik pokładowy Wilhelm Balcarek, sierżant radiotelegrafista Jan Ozga oraz strzelec pokładowy podporucznik Tadeusz Mroczko. 10 sierpnia 1944 roku lotnicy przybyli na lotnisko Eskadry Campo Casale koło Brindisi w południowo-wschodniej Italii.

Skorczyk po raz pierwszy miał polecieć nad Warszawę w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku. W ostatniej chwili jego załogę wycofano z lotu, z powodu awarii silnika samolotu. Udali się nad Polskę noc póź¬niej. Dostali zadanie zrzucenia ładunku dla Armii Krajowej w Lesie Kabackim. Mieli jednak trudności ze znalezieniem wyznaczonego miejsca, więc wypuścili go „na ślepo", jak się okazało koło Nowego Sącza. Kolejne loty były już pomyślne. Wykonywali je nocami z 21 na 22, z 23 na 24 oraz z 25 na 26 sierpnia. Za każdym razem za¬opatrzenie zrzucali na placówki w Puszczy Kampinoskiej. Wieczorem 27 sierpnia 1944 roku Józef Skorczyk wystartował na swoje piąte zadanie z Włoch. Tym razem jego załoga miała dostarczyć zaopatrzenie powstańcom walczącym w centrum Warszawy. Poleciała na bombowcu HP 59 Halifax FS-P (JP295) pożyczonym od brytyjskiego dywizjonu (stąd nietypowe oznaczenie na kadłubie FS-P, a nie GR jak pozostałe samoloty polskiej Eskadry).

Dokładny przebieg tego lotu nie jest znany.
Wiadomo jedynie, że w drodze powrotnej około godz. 2. 33 w nocy Halifax został zestrzelony przez niemieckiego myśliwca JU88 dowodzonego przez Oberfeldwebela (starszy sierżant) Rudolfa Dudinga z 1./NJG 100 (Nachtjagdgeschwader - nocny pułk myśliwski) i rozbił się w rejonie Banicy (dziś Krzywa) w Beskidzie Niskim. Jeden z lotników wyskoczył nad wsią, lecz było już za nisko by otworzyć spadochron. Zginął uderzając w ziemię. Samolot spadł w płomieniach. Wrak palił się jeszcze kilka dni. Szczątki porozrywanych i popalonych części ciał pochowano przez miejscową ludność w miejscu katastrofy (Niemcy zabronili pochówku na cmentarzu) Po przejściu frontu, 4 marca 1945 roku, 6 mocno zmasakrowanych ciał zebrano do jednej trumny, w drugiej znalazło się ciało lotnika, który zdążył wyskoczyć z samolotu, był nim kpt. Franciszek Omylak, przy którym znaleziono zdjęcie rodzinne. Obie trumny złożono na cmentarzu parafialnym w Krzywej. Stąd w późniejszych przekazach utrwaliło się, że pochowano tam tylko 2 lotników.

Przez wiele lat sądzono, że w Krzywej spoczywa 2 członków załogi bombowca Liberator kapita¬na Zygmunta Pluty zestrzelonego 17 sierpnia 1944 roku nad Olszynami, odległej o 40 km. Tam odnaleziono 5 ciał, brakowało 2, a więc bilans pozornie się zgadzał. 28 marca 1980 roku dokonano kolejnej ekshumacji, tym razem przenosząc szczątki lotników z cmentarza w Krzywej na Brytyjski Cmentarz Wojenny w Krakowie. Tam je pochowano - uznając za szczątki kapitana Pluty i plutonowego Mareckiego — we wspólnej kwaterze z pozostałymi członkami ich załogi, przeniesionymi z miejsca zestrzelenia w Olszynach. Po kilkudziesięciu latach, dzięki dociekliwości wielu pasjonatów lotnictwa i pracom archeologicznym powiązano zaginięcie załogi Halifaxa z miejscem upadku i bezimienną mogiłą w rejonie przygranicznych miejscowości Banica i Krzywa w powiecie gorlickim. Dziś już wiemy, że właśnie tam zginęło 7 lotników niosących pomoc powstańczej Warszawie. Dokładnie w 65. rocznicę tego wydarzenia, 28 sierpnia 2009 r. odsłonięto w tym miejscu nowy okazały pomnik - już z nazwiskami poległych lotników. Rodzina Józefa Skorczyka nadal mieszka w Lesznie, a cenne pamiątki po nim przechowuje bratanek Włodzimierz.

,,Do tej pory nie znaliśmy okoliczności śmierci i miejsca pochówku wuja Józefa. Nie żyje już nikt z jego rodzeństwa. O Banicy dowiedziałem się dopiero niedawno od Aleksandra Gucwy z Sękowej, który jest przewodniczącym komitetu organizacyjnego budowy nowego pomnika poległych lotników. On odnalazł rodziny wszystkich poległych lotników. Pomnik zostanie odsłonięty 28 sierpnia 2009 r. Dostałem zaproszenie na te uroczystości” - mówi Włodzimierz Skorczyk.

Józef Skorczyk został odznaczony Krzyżem Walecznych i Polową Odznaką Strzelca ZOBACZ TU

/

Świadectwo ukończenia egzaminu czeladniczego przez Józefa Skorczyka 08.07.1935 roku

Józef Skorczyk (drugi z lewej) w czasie służby w 3 Pułku Lotniczym.

Świadectwo ukończenia Szkoły Podoficerskiej przez Józefa Skorczyka w Poznaniu 27.06.1938 r.

Absolwenci Szkoły Podoficerskiej w Poznaniu - 27.06.1938 r.

W tym samolocie typu "Karaś", leci Józef Skorczyk - zdjęcie wykonano tuż przed wybuchem wojny.

Zwolnienie z Legii Cudzoziemskiej. Jest to Certificat de Bonne Conduite (Certyfikat Dobrej Służby) wystawiony w Marakeszu (Maroko) w dniu 16 marca 1943 r.

Grupa polskich lotników w ośrodku szkoleniowym MORPETH NORTHUBERLAND - Anglia, grudzień 1943 Józef Skorczyk stoi drugi z lewej strony

Tablice pamiątkowe poległych żołnierzy na kaplicy cmentarnej, cmentarza parafialnego w Lesznie przy ul. Kąkolewskiej z nazwiskiem Józefa Skorczyka

Obelisk ku czci poległych harcerzy i żołnierzy z Leszna. Na tablicy znajduje się nazwisko Józefa Skorczyka

„Tajemnica bombowca”

1 sierpnia przypada 65. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.

Józef Skorczyk, lotnik z Leszna, zginął latem 1944 roku, podczas akcji pomocy dla walczącej Warszawy. Okoliczności śmierci jego i pozostałych członków załogi bombowca Halifax FS-P długo były nieznane.

W nocy 27 na 28 sierpnia 1944 roku z włoskiego lotniska Campo Casale koło Brindisi, nad ogarniętą powstaniem Warszawę, wyleciało kilka bombowców polskiej 1586. Eskadry do Zadań Specjalnych. Każdy wyładowany był 5 tonami sprzętu dla powstańców. Ciężkie maszyny były łatwym łupem dla obrony przeciwlotniczej wroga. Niektóre załogi Niemcy zestrzeli nad Węgrami i Jugosławią. Nad stolicę doleciał m.in. Halifax FS-P. Zrzut ładunku okazał się jednak niecelny, trafił w ręce wroga. Po akcji samolot musiał wracać do Włoch, bo Rosjanie nie zgodzili się, aby maszyny aliantów lądowały na zajętych terenach Polski. Halifax FS-P nigdy do Brindisi nie dotarł. Jego załogę przez długie lata uznawano za zaginioną. Jako prawdopodobne miejsce upadku bombowca podawano Morze Adriatyckie.

W załodze Halifaxa FS-P był Józef Skorczyk mieszkaniec Leszna.
Urodził się w 1915 roku w Oberhausen, skąd jego rodzice Michał i Franciszka przybyli do Leszna. Rodzina zamieszkała najpierw przy ul. Bocznej 6, następnie przy Narutowicza 10.

Józef, pod okiem Wincentego Kraupe - właściciela Fabryki Pomp, wyuczył się na ślusarza i został czeladnikiem. Służbę wojskową pełnił w 3. Pułku Lotniczym na poznańskiej Ławicy. Ukończył szkołę podoficerską. W sierpniu 1939 roku, po ogłoszeniu mobilizacji, został wcielony do 31 Eskadry Rozpoznawczej, jako tylny strzelec samolotu bombowo-rozpoznawczego P-23 Karaś.

W kampanii wrześniowej Józef Skorczyk odbył jedynie 2 loty bojowe. 3 września brał udział w niezwykle skutecznym bombardowaniu niemieckiej kolumny pancernej na szosie Nowy Targ-Chabówka. Siedem samolotów startowało wtedy z lotniska Werynia koło Kolbuszowej. Wszystkie załogi biorące udział w tej akcji zostały przedstawione do odznaczenia Orderem Virtuti Militari. Ostatecznie starszy strzelec Skorczyk otrzymał Krzyż Walecznych.

Kolejny lot okazał się dla niego pechowym. 5 września z lotniska Rękawek na północ od Rzeszowa poleciał na rozpoznanie w rejon Nowy Targ-Rabka. W locie powrotnym zaczęły się problemy techniczne - silnik nagle zaczął przerywać, samolot tracił szybko wysokość, a lądowanie w górzystym beskidzkim terenie nie wchodziło w grę. Trzech lotników wyskoczyło na spadochronach niedaleko Gorlic. Udało im się przedostać do macierzystej Eskadry na lotnisko Rękawek. Dalszy szlak bojowy, aż do ewakuacji do Rumunii, Józef Skorczyk przebył samochodem i pieszo. Po wielu wojennych perypetiach, m.in. służbie w Legii Cudzoziemskiej w marokańskim Marakeszu, w maju 1943 roku dostał się do Wielkiej Brytanii. Odbył kursy i szkolenia bojowe. Tak jak w 1939 roku, powierzono mu funkcję strzelca samolotowego. Pozostałymi członkami jego załogi byli: kapitan nawigator Franciszek Omylak, podporucznik pilot Kazimierz Widawski, podporucznik bombardier Konstanty Dunin-Horkawicz, sierżant mechanik pokładowy Wilhelm Balcarek, sierzant radiotelegrafista Jan Ozga oraz strzelec samolotowy podporucznik Tadeusz Mroczko. W czerwcu 1944 roku przeniesiono ich do jednostki wyszkolenia na czterosilnikowych ciężkich bombowcach Halifax w Blyton, a potem wysłano samolotami transportowymi przez Afrykę Północną do Włoch. Mieli wzmocnić polską 1586 Eskadrę do Zadań Specjalnych. 10 sierpnia 1944 roku lotnicy przybyli na lotnisko Eskadry Campo Casale koło Brindisi w południowo-wschodniej Italii.

Skorczyk po raz pierwszy miał polecieć nad Warszawę w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku. W ostatniej chwili jego załogę wycofano z lotu, z powodu awarii silnika samolotu. Udali się nad Polskę noc później. Dostali zadanie zrzucenia ładunku dla Armii Krajowej w Lesie Kabackim. Mieli jednak trudności ze znalezieniem wyznaczonego miejsca, więc wypuścili go „na ślepo", jak się okazało koło Nowego Sącza. Kolejne loty były już pomyślne. Wykonywali je nocami z 21 na 22, z 23 na 24 oraz z 25 na 26 sierpnia. Za każdym razem zaopatrzenie zrzucali na placówki w Puszczy Kampinoskiej.

Wieczorem 27 sierpnia 1944 roku Skorczyk wystartował na swoje piąte zadanie z Włoch. Tym razem jego załoga miała dostarczyć zaopatrzenie powstańcom walczącym w centrum Warszawy. Poleciała na bombowcu Halifax pożyczonym od angielskiego dywizjonu (stąd nietypowe oznaczenie na kadłubie FS-P, a nie GR-P jak pozostałe samoloty polskiej Eskadry).

Dokładny przebieg tego lotu nie jest znany. Wiadomo jedynie, że w drodze powrotnej około godz. 2 w nocy Halifax został zestrzelony przez niemieckiego myśliwca i rozbił się w rejonie Banicy w Beskidzie Niskim. Jeden z lotników wyskoczył nad wsią, lecz było już za nisko by otworzyć spadochron. Zginął uderzając w ziemię. Samolot spadł w płomieniach. Wrak palił się jeszcze kilka dni. Poszarpane szczątki załogi zostały zakopane na miejscu wypadku. Po przejściu frontu, 4 marca 1945 roku, 6 mocno zmasakrowanych ciał zebrano do jednej trumny, w drugiej znalazło się ciało lotnika, który zdążył wyskoczyć z samolotu. Obie trumny złożono na starym cmentarzu parafialnym w Krzywej. Stąd w późniejszych przekazach utrwaliło się, że pochowano tam tylko 2 osoby.

Przez wiele lat sądzono, że w Krzywej spoczywa 2 członków załogi bombowca Liberator kapitana Zygmunta Pluty zestrzelonego 17 sierpnia 1944 roku nad położoną w pobliżu wsią Olszyny. Tam odnaleziono 5 ciał, brakowało 2, a więc bilans pozornie się zgadzał. 28 marca 1980 roku dokonano kolejnej ekshumacji, tym razem przenosząc szczątki lotników z cmentarza w Krzywej na Brytyjski Cmentarz Wojenny w Krakowie. Tam je pochowano - uznając za szczątki kapitana Pluty i plutonowego Mareckiego — we wspólnej kwaterze z pozostałymi członkami ich załogi, przeniesionymi z miejsca zestrzelenia w Olszynach. Po kilkudziesięciu latach, dzięki dociekliwości wielu pasjonatów lotnictwa i pracom archeologicznym powiązano zaginięcie załogi Halifaxa z miejscem upadku i bezimienną mogiłą w rejonie przygranicznych miejscowości Banica i Krzywa w powiecie gorlickim. Dziś już wiemy, że właśnie tam zginęło 7 lotników niosących pomoc powstańczej Warszawie. Dokładnie w 65. rocznicę tego wydarzenia planowane jest odsłonięcie w tym miejscu nowego pomnika - już z nazwiskami poległych lotników.

Rodzina Józefa Skorczyka nadal mieszka w Lesznie, a cenne pamiątki po nim przechowuje bratanek Włodzimierz.

Do tej pory nie znaliśmy okoliczności śmierci i miejsca pochówku wuja Józefa. Nie żyje już nikt z jego rodzeństwa. O Banicy dowiedziałem się dopiero niedawno od Aleksandra Gucwy z Sękowej, który jest przewodniczącym komitetu organizacyjnego budowy nowego pomnika poległych lotników. On odnalazł rodziny wszystkich poległych lotników. Pomnik zostanie odsłonięty 28 sierpnia. Dostałem zaproszenie na te uroczystości - mówi Włodzimierz Skorczyk.

JAROSŁAW WAWRZYNIAK

TYGODNIK REGIONALNY ,,ABC" wychodzący w Lesznie - nr 59 z dnia 31.07.2009 r.