Aleksander Ostoja Zawadzki

Minister - Senator Władysław Długosz urodził się 12.07.1864 r. w Krakowie a zmarł 24 czerwca 1937 r. w Krakowie. Pochowany został z należnymi mu honorami w rodzinnym mauzoleum w Sękowej. Jego żona Kamila Długoszowa, córka Władysława Dembowskiego (1873 - 17.10.1969) żyła 96 lat i pochowana została obok męża w mauzoleum w Sękowej. Pozostawili czworo dzieci: Marię, Tadeusza, Jana i Tymoteusza.

Maria, wyszła za mąż 7 czerwca 1919 r. za Aleksandra Ostoję Zawadzkiego. Mieli dwoje dzieci:
- Andrzej ożenił się z Danutą Ostoją-Żebrowską (zmarła w 2009 r. i pochowana jest w Baborowej koło Głubczyc), z którego to związku urodziła się Beata po mężu Gerritzen, obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych koło Denver.
- Zofia po mężu Warmuz, po wojnie mieszkała w Krakowie. Pracowała długie lata w Międzynarodowym Klubie Książki i Prasy, a następnie w sklepie o nazwie Pewex. Miała jedyną córką Ewę, przewlekle chorą od urodzenia, którą wychowywała sama. Obie pochowane są w grobowcu rodzinnym w Sękowej.

Dr. Aleksander Ostoja-Zawadzki

ŚP. dr. Aleksander Ostoja - Zawadzki, zmarły tragicznie w dniu 4 grudnia 1928 roku, urodził się we Lwowie w 1896 roku i był synem śp. gen. Antoniego Zawadzkiego, b. komendanta m. Warszawy. Wyższe studja odbywał we Lwowie, gdzie uzyskał tytuł doktora praw. W wojnie światowej ś. p. Zawadzki brał udział jako oficer armji austriackiej, z chwilą zaś wskrzeszenia Polski przeszedł do armji polskiej, gdzie walczył na froncie ukraińskim i bolszewickim w randze kpt. artylerji.

Praktykę bankową odbywał początkowo w Wiedniu w Landerbanku, poczem przeszedł do oddziału Powszechnego Banku Kredytowego we Lwowie. W centrali Banku w Warszawie zmarły pełnił funkcję wicedyrektora. ŚP. dr. Aleksander Zawadzki był zięciem sen. Długosza prezesa Rady Powszechnego - Banku Kredytowego. Odprowadzenie zwłok na rampę kolejową Dworca Głównego odbędzie się w dniu 6 b. m., poczem zostaną złożone w grobach rodziny Długoszów w Siarach w Małopolsce Wschodniej. Ś. p. dr. Zawadzki był znany w szerokich kołach towarzyskich i finansowych stolicy jako człowiek o europejskiej kulturze i zjednał sobie szacunek tak wśród ogółu znajomych jak i swoich podwładnych. Osieroconej Rodzinie zmarłego ś. p. dr. Aleksandra Zawadzkiego redakcja ,,Gazety Handlowej" wyraża swoje ubolewanie.
Oryginalny tekst z ,,Gazety Handlowej z 6.12.1928 r.

POJEDYNKI NA WOKANDZIE

W pierwszej dekadzie dwudziestolecia międzywojennego na wokandy sądów często trafiały sprawy, które brały swój początek z obrony obrażonego honoru. Zjawisko to nasiliło się zwłaszcza pod koniec tego okresu. W ostatnich miesiącach 1928 roku świat plotkarzy warszawskich ekscytował się dwoma towarzyskimi skandalami. Oto w krótkim odstępie czasu miastem wstrząsnęły dwa pojedynki; oba ze skutkiem śmiertelnym.
– Dość tej pojedynkomanii – wołali moralizatorzy, oskarżając zwłaszcza kręgi wojskowe o wybujałe poczucie honoru, który skłaniał mniej lub ciężko znieważonych do sięgania w jego obronie po pistolety lub szable. Owo poczucie honoru było zresztą uwarunkowane obyczajem wojskowym i towarzyskim kodeksem: za usiłowanie uniknięcia pojedynku groziło wykluczenie z grona oficerów, a i dla cywila obwołanie człowiekiem niehonorowym miało bardzo przykre konsekwencje.
Oba pojedynki łączyło miejsce zdarzenia: ujeżdżalnia 1. Pułku Szwoleżerów przy ul. Husarskiej, okrzyknięta przez prasę „Ujeżdżalnią śmierci” natychmiast po drugim zabójstwie z kodeksem Boziewicza – ową encyklopedią, biblią i wyrocznią dla pojedynkowiczów – w ręku. Oba też skończyły się sądowym procesem; inaczej być nie mogło – wszak na miejscu walki pozostał trup.

Pierwszy proces toczył się przed warszawskim Sądem Wojskowym 1 grudnia 1928 roku. Dotyczył pojedynku, który niewiele ponad miesiąc temu rozegrał się między płk. Henrykiem Budkowskim a por. Janem de Rossetem.

W tej samej ujeżdżalni został 4 grudnia 1928 roku śmiertelnie ranny w wyniku pojedynku wicedyrektor Powszechnego Banku Kredytowego dr Aleksander Ostoja - Zawadzki, syn komendanta miasta w czasie wojny bolszewickiej, znanego generała. Trafiony w skroń, padł nieprzytomny i zmarł zanim dowieziono go na salę operacyjną Szpitala Ujazdowskiego. Zawadzki, jak pisała potem prasa, chyba przewidywał swą śmierć, bo noc poprzedzającą pojedynek spędził na konferencji ze swym adwokatem.
Sprawcą jego śmierci stał się – ówcześnie dziennikarz, później powieściopisarz – Stanisław Strumpf Wojtkiewicz. Obaj byli rezerwistami: on porucznikiem, a jego przeciwnik kapitanem i dlatego stanęli naprzeciw siebie w mundurach. Żona pisarza była kuzynką Zawadzkiego i jakieś przedmałżeńskie związki sprawiły, że ów – dowiedziawszy się o tym po jakimś czasie – poczuł się do spoliczkowania go i wyzwania na pojedynek. Sekundanci uzgodnili najłagodniejsze warunki, jakie przewidywał kodeks honorowy: dystans 35 kroków i nienagwintowane pistolety bez muszek. Przypadek sprawił, że Strumpf Wojtkiewicz – niemal nie celując, jak potem twierdził – trafił tak nieszczęśliwie.

Co to znaczy wytrawny myśliwy, a za takiego właśnie nie bez kozery uchodził.
Sąd Okręgowy skazał go za to na półtora roku twierdzy (kara ta uważana była za niehańbiącą), a wyrok ten zatwierdził Sąd Apelacyjny na początku 1930 roku. Po trzech miesiącach rozstrzygnięcie to – z powodu uchybień formalnych – uchylił Sąd Najwyższy; ostatecznie zabójca odsiedział miesiąc w twierdzy.

I de Rosset, i Strumpf Wojtkiewicz sądzeni byli w Warszawie, gdzie obowiązywał ciągle kodeks rosyjski z 1903 roku (zwany kodeksem Tagancewa). Pojedynku dotyczyły artykuły 481–488; był on uważany za występek i karany twierdzą od dwóch tygodni wzwyż. Sekundanci karze nie podlegali, chyba że warunki pojedynku z góry przewidywały, że w jego wyniku nastąpi śmierć (art. 483)
Źródło: www.palestra.pl - Stanisław Milewski - Warszawa

Literat w pojedynku zabija dyrektora banku

Warszawa, 4 grudnia 1928 r.

Nad ranem w ujeżdżalni 1 Pułku Szwoleżerów zginął w pojedynku wicedyrektor Banku Powszechnego Kredytowego (Marszałkowska 149) Aleksander OSTOJA ZAWADZKI, syn byłego komendanta miasta gen. ZAWADZKIEGO, zięć senatora DŁUGOSZA.
Pojedynek odbył się na pistolety. Przeciwnikiem był literat pan Stanisław STRUMPH WOJTKIEWICZ. Dyrektor ZAWADZKI osierocił żonę, przybywającą w Wiedniu oraz dwoje dzieci. Tło sprawy było dość błahe. Pan Wojtkiewicz miał się podobno w towarzystwie wyrazić ujemnie o dyrektorze Zawadzkim, a ten wyzwał go na pojedynek. Warunki pojedynku były dość łagodne – 35 kroków i jedna wymiana strzałów niegwintowanymi pistoletami. Pan Zawadzki strzelił pierwszy i chybił. Pan Wojtkiewicz trafił przeciwnika w skroń.
Pan literat skazany został na 18 miesięcy twierdzy.

„W ujeżdżalni 1. Pułku Szwoleżerów przy ul. Husarskiej, okrzykniętej przez prasę „Ujeżdżalnią śmierci”, został 4 grudnia 1928 roku śmiertelnie ranny w wyniku pojedynku wicedyrektor Powszechnego Banku Kredytowego dr Aleksander Ostoja- -Zawadzki, syn komendanta miasta w czasie wojny bolszewickiej, znanego generała. Trafiony w skroń, padł nieprzytomny i zmarł zanim dowieziono go na salę operacyjną Szpitala Ujazdowskiego. Zawadzki, jak pisała potem prasa, chyba przewidywał swą śmierć, bo noc poprzedzającą pojedynek spędził na konferencji ze swym adwokatem. Sprawcą jego śmierci stał się – ówcześnie dziennikarz, później powieściopisarz – Stanisław Strumpf Wojtkiewicz.

Obaj byli rezerwistami: on porucznikiem, a jego przeciwnik kapitanem i dlatego stanęli naprzeciw siebie w mundurach. Żona pisarza była kuzynką Zawadzkiego i jakieś przedmałżeńskie związki sprawiły, że ów – dowiedziawszy się o tym po jakimś czasie – poczuł się do spoliczkowania go i wyzwania na pojedynek. Sekundanci uzgodnili najłagodniejsze warunki, jakie przewidywał kodeks honorowy: dystans 35 kroków i nienagwintowane pistolety bez muszek. Przypadek sprawił, że Strumpf Wojtkiewicz – niemal nie celując, jak potem twierdził – trafił tak nieszczęśliwie.”
Cały tekst St. Milewskiego.

Człowiek strzela…a kto kule nosi?

Ujeżdżalnia 1. Pułku Szwoleżerów przy ul. Husarskiej, okrzyknięta przez prasę „Ujeżdżalnią śmierci” i Kodeks Boziewicza – encyklopedia, biblia i wyrocznia dla pojedynkowiczów to związek, który zawsze w okresie międzywojennym zwiastował śmierć i czekający nas proces sądowy. Tak też i było 4 grudnia 1928 r. - nad ranem - w ujeżdżalni 1 Pułku Szwoleżerów w Warszawie zginął w pojedynku wicedyrektor Banku Powszechnego Kredytowego (Marszałkowska 149) dr Aleksander OSTOJA ZAWADZKI, syn byłego komendanta miasta gen. Antoniego ZAWADZKIEGO, zięć senatora Władysława DŁUGOSZA.

Pojedynek odbył się na pistolety. Przeciwnikiem był literat pan Stanisław Alojzy STRUMPH WOJTKIEWICZ (1898-1986), syn Karola Strumph i Maria Wojtkiewicz.

Dyrektor ZAWADZKI osierocił żonę, przybywającą w Wiedniu oraz dwoje dzieci. Tło sprawy było dość błahe. Pan Wojtkiewicz miał się podobno w towarzystwie wyrazić ujemnie o dyrektorze Zawadzkim, którego kuzynką była żona pisarza, a ten wyzwał go na pojedynek. Warunki pojedynku były dość łagodne – 35 kroków i jedna wymiana strzałów nie gwintowanymi pistoletami. Pan Zawadzki strzelił pierwszy i chybił. Pan Wojtkiewicz trafił przeciwnika w skroń.

Pisarz skazany został na 18 miesięcy twierdzy. W Warszawie bowiem obowiązywał ciągle kodeks rosyjski z 1903 roku (zwany Kodeksem Tagancewa). Pojedynku dotyczyły artykuły 481–488; był on uważany za występek i karany twierdzą od dwóch tygodni wzwyż. Sekundanci karze nie podlegali, chyba że warunki pojedynku z góry przewidywały, że w jego wyniku nastąpi śmierć (art. 483).

Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak trudno jest dzisiaj odszukać bogatszą notatkę biograficzną dotyczącą mojego ulubionego – w młodości – pisarza. Wiadomo, że był pisarzem, dziennikarzem, tłumaczem. Studiował medycynę na Uniwersytecie Dońskim w Rostowie, na Wydziale Inżynierii Politechniki Warszawskiej i Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Debiutował w 1915 na łamach prasy szkolnej w Baku jako poeta. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939. W 1941 był szefem... Wojskowego Biura Propagandy i Oświaty Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, w 1942 powrócił do Londynu. W 1944 pracował w Ministerstwie Informacji rządu RP w Londynie. W 1945 wrócił do kraju. W latach 1946-48 redaktor naczelny dziennika "Wieczór Warszawy". W 1947 był kierownikiem do spraw prasowych "Filmu Polskiego".
W następnych latach współpracował z wieloma pismami, m. in. z tygodnikiem "Stolica". Autor wielu książek o II wojnie światowej, zajmował się także przekładami literatury rosyjskiej i radzieckiej.