W Szczawie po raz szósty uczczono pamięć mjr pilota Antoniego Tomiczka
W niedzielę 30 grudnia 2018 r. w samo południe w przysiółku Szczawy – Polanki, rozpoczęła się VI rekonstrukcja historyczna upamiętniającą ostatni zrzut dla Armii Krajowej przez lotników z 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia.
Uczestnicy przeszli a niektórzy (50+) wyjechali STAREM z miejscowej OSP na tereny rekonstrukcji, gdzie odbyła się rekonstrukcja ostatniego zrzutu dla AK w 74 rocznicę tego wydarzenia, zorganizowana z inicjatywy SRH 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej ze Słopnic, Wójta Gminy Kamienica, Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP o/Kraków. W rekonstrukcji uczestniczyli licznie mieszkańcy oraz co bardzo cieszy spora liczba dzieci i młodzieży. Była to piękna lekcja historii i patriotyzmu, z której dowiedzieliśmy się że pod koniec 1944 roku Armia Krajowa postanowiła uruchomić zrzutowisko „Wilga” zlokalizowane na Polankach nad Szczawą, z zadaniem przyjęcia zrzutów materiałowych oraz „cichociemnych”. 26/27 grudnia przyjęto zrzut ostatnich skoczków AK a 28/29 grudnia ostatnich zrzutów zaopatrzenia dla oddziałów leśnych AK. Ogółem na zrzutowisku podczas jego aktywności podjęto 11,6 tony uzbrojenia i zaopatrzenia, 12 skoczków spadochronowych oraz 1177 tyś dolarów amerykańskich na potrzeby konspiracji.
Jednym z ostatnich pilotów wykonujących zrzuty na to zrzutowisko był mjr pilot Antoni Tomiczek. Ostatni lot wykonał bombowcem typu Halifax w dniu 28 grudnia 1944 r. po starcie z bazy w Brindisi, we Włoszech. Jemu właśnie była poświęcona mini wystawa.
Inscenizację przyjęcia zrzutu wykonali członkowie SRH 1PSP AK ze Słopnic wspólnie z kolegami ze Szczawy. Rzut lotniczy zabezpieczyli przy pomocy swoich prywatnych samolotów członkowie Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego EAA 991 z Łososiny Dolnej.
Parę minut po dwunastej nadleciała pierwsza fala w ilości trzech samolotów. Prowadzącego Tulaka pilotował Jerzy Kołodziej, Jak’a – 12 pilotował Janusz Miś a Zlina 142 prezes SLE 991 – Andrzej Sarata. Po przelocie nad celem samoloty wykonały ponowne zajście, po czym jeden z nich odłączając od formacji wykonał dwa zrzuty. W rolę „słodkiego bombowca” wcielił się Jak-12 Janusza Misia. Oba zrzuty trafiły dokładnie do celu z czego radość miały licznie zgromadzone dzieciaki. Trzy minuty później również z Tulaka posypał się słodki zrzut Po kolejnych dziesięciu minutach przyleciała druga fala złożona z dwóch samolotów. Pierwszy z nich – Gemini – pilotował Leszek Solewski, a drugi samolot – 3Xtrim pilotował płk pil. Jacek Łazarczyk. Loty koordynował pil. instr. por. Leszek Mańkowski z Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa.
Najbardziej zasłużeni dla organizacji dostali pamiątkowe dyplomy, które wręczył wójt gminy Kamienica. p. dr Władysław Sadowski w towarzystwie Pawła Sułkowskiego i Stefana Glądysa. Paweł Sułkowski został wyróżniony Medalem 15-lecia krakowskiego oddziału SSLW RP. Medal wręczył jego prezes – płk pil Stanisłąw Wojdyła. Na koniec wykonano kilka wspólnych fotek a jedną z nich były ujęcia uczestnika w oryginalnym umundurowaniu cichociemnego.
Na koniec my – tzn. seniorzy lotnicy – udaliśmy się do chaty na górze polany, by odwiedzić panią Annę Adamczyk z domu Opyd, która była świadkiem wydarzeń przed 74 laty. Była to nasza druga wizyta. Kiedy pięć lat temu, w ramach rekonesansu odwiedziliśmy Polanki, wykonaliśmy sporo zdjęć. Wtedy zapadła decyzja o przypomnieniu tamtych zdarzeń wykonaniem rekonstrukcji. Naszym marzeniem było wówczas, aby uczestniczył w nich mjr pil. Antoni Tomiczek – pilot ostatniego Halifaxa, który wykonał zrzut na Polanki i do Polski. Niestety nasz bohater nie dożył tej chwili, natomiast nasze plany dzięki ludziom dobrej woli stały się faktem… Tak więc teraz przynieśliśmy i podarowali p. Annie fotografię na pamiątkę naszej pierwszej wizyty, oraz portret Antoniego Tomiczka, który wiele lat temu odwiedził Polanki i państwa Adamczyków.
Rekonstrukcja udała się znakomicie dzięki udziałowi wielu ludzi dobrej woli. Świadczyć to może o potrzebie organizowania historycznych spotkań, na których młodzi ludzie pogłębiają swoją wiedzę o przodkach oraz rozgrywających się niegdyś historycznych wydarzeniach.
Głównymi bohaterami widowiska byli oczywiście rekonstruktorzy. Oprócz wspomnianego wyżej SRH 1 PSP AK udział wzięli: Klub Historyczny im. 1 PSP AK w Słopnicach, Klub Historyczny im. Armii Krajowej z Olkusza, piloci samolotów ze Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego EAA 991 i Aeroklubu Podhalańskiego z Łososiny Dolnej. Współorganizatorami byli członkowie krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP – seniorzy lotnictwa – na czele z prezesem Stanisławem Wojdyłą i wiceprezesem Stefanem Glądysem. Krakowski Klub Seniorów Lotnictwa dzielnie reprezentowali Krysia i Leszek Mańkowscy, który pełnił funkcję kierownika lotów na zrzutowisku. Piękne zdjęcia wykonał członek SSLW RP – Aleksander Gucwa i Dariusz Duran.W rekonstrukcji uczestniczył także trzeci członek SSLW RP z rejonu Gorlic Kazimierz Sacha.
Wielkie uznanie dla Straży Pożarnej za zabezpieczenie logistyczne i wspaniałą grochówkę pod równie wyśmienitą kawę i herbatę.
Mam wielką nadzieję, że dzieło rozpoczęte kilka lat temu (2013) będzie trwać owocując corocznymi spotkaniami w tym pięknym miejscu…
***
Antoni Tomiczek w ramach 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia - 301 Dywizjonu "Ziemi Pomorskiej - Obrońców Warszawy" odbył 23 skrajnie niebezpieczne loty ze zrzutami: 5 razy nad Polskę, 11 nad północne Włochy, 3 nad Jugosławię, 2 nad Czechosłowację, 1 raz nad Grecję i 1 raz nad nieustalonym krajem. Ostatnim zadaniem lotniczym był zrzut dla I Pułku Strzelców Podhalańskich AK na placówkę "Wilga" na Polankach nad Szczawą w Gorcach nocą z 28 na 29 grudnia 1944 r. (był to jednocześnie ostatni lot specjalny do Polski). Ostatni, 23. lot bojowy, wykonał 25 lutego 1945 r. 20 listopada 1946 r. Antoni Tomiczek zakończył służbę w Polskich Siłach Powietrznych w stopniu polskim chorążego i brytyjskim Warrant Officera. Zdecydował się na powrót do kraju i 12 maja 1947 r. po raz pierwszy od wielu lat stanął na polskiej ziemi w Gdańsku. Powrócił na Górny Śląsk, w rodzinne strony. Znalazł zatrudnienie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w Rybniku, gdzie pracował nieprzerwanie jako starszy inspektor kontroli zakładów pracy od 16 lipca 1947 r. do końca maja 1979 r., kiedy przeszedł na emeryturę. Major w stanie spoczynku Antoni Tomiczek zmarł 19 listopada 2013 r., krótko po swoich 98. urodzinach. Spoczął na cmentarzu parafialnym św. Mikołaja w Pstrążnej. Jego imieniem jeszcze za życia nazwano Gimnazjum w Lyskach koło Pstrążnej. Od 1948 r. był żonaty z Emilią z domu Miliczek. Miał jedyną córkę Alicję.
Czwórka kolędników jak widzimy na fotkach to przebierańcy, którzy w okresie bożonarodzeniowym chodzą od domu do domu, śpiewają kolędy i składają życzenia pomyślności w Nowym Roku. Zwyczaj ten od wieków w Sękowej i okolicach obchodzony był od Wigilii do Trzech Króli. Dziś wieczorem tj. w drugim dniu Świąt Bożego Narodzenia, przybyła czwórka młodych sympatycznych kolędników do naszego domu, zaśpiewali kilka kolęd i złożyli domownikom życzenia.
Grupa kolędnicza nosiła maszkary, którymi dla żartu straszono widzów. Najbardziej popularną był turoń, osadzony na kiju, z ruchomą, kłapiącą paszczą; ten rodzaj kolędowania nosił nazwę chodzenia z Turoniem, tradycja ta pomału już zanika.
Popularne również były pochody z gwiazdą, wykonaną z kolorowego papieru, podświetloną od środka, przymocowaną ruchomo do drzewca. Kolędnik ją trzymający nazywany był gwiazdorem.
Chodzili też szopkarze z szopką i kukiełkami, odgrywający przedstawienia o narodzinach Jezusa w Betlejem, jak również Herody, zespoły odgrywające je "na żywo". W biblijną opowieść przyjścia Jezusa na świat wplatano ludowe wątki i tradycje.
Charakterystycznymi postaciami w grupach kolędniczych byli: pasterze, Trzej Królowie, Dziad, Baba (za postacie kobiece przebierali się również chłopcy), Żyd, Cyganka, muzykanci. Życzenia składano wierszem albo kolędą, płatano przy tym figle, recytowano zabawne rymowanki, całemu widowisku towarzyszyła atmosfera ogólnej wesołości.
W zamian za życzenia, przyjmowane jako pomyślna wróżba urodzaju i powodzenia, gospodarze obdarowywali przebierańców świątecznymi smakołykami lub wykupywali się drobnymi datkami.
Obchód kolędniczy był wyczekiwanym wydarzeniem, pominięcie domu uważane było za zły znak i tak jest do dzisiejszego dnia, choć z tymi przebierańcami bywa już różnie. Chłopcy i dziewczęta tak trzymać tradycje naszych ojców!!
W Krakowie odsłonięto obelisk upamiętniający lotników, którzy zginęli w katastrofie Liberatora
Na bulwarze Lotników Alianckich nad Wisłą w Krakowie odsłonięty został w piątek obelisk upamiętniający bohaterów II wojny światowej – alianckich lotników, którzy w sierpniu 1944 r. zginęli w katastrofie samolotu Consolidated B-24 Liberator.
Obelisk to pokaźnych rozmiarów głaz, na którym umieszczona została tablica z nazwiskami wszystkich członków załogi samolotu. Odsłonili go zastępca prezydenta Krakowa Bogusław Kośmider i prezes krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP Stanisław Wojdyła. W uroczystości uczestniczyli seniorzy lotnictwa oraz uczniowie i nauczyciele ze szkół związanych z lotnictwem. Obecnych było sześć pocztów sztandarowych – dwa seniorów lotnictwa z SSLW RP i KKSL oraz cztery ze szkół.
„Obecność młodzieży świadczy o tym, że to nie jest tylko sprawa historii. Jeżeli tworzymy przyszłość opierając się o przeszłość, dobrze budujemy fundamenty naszego państwa” – mówił Bogusław Kośmider. W rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że obelisk jest elementem bulwaru Lotników Alianckich nad Wisłą – miejsca upamiętniającego żołnierzy wszystkich alianckich armii, który bohatersko nieśli pomoc Polsce.
Pasjonat i znawca historii lotnictwa Krzysztof Wielgus przypomniał wydarzenia sprzed 74 lat, gdy w nocy z 16/17 sierpnia 1944 r. samolot z aliancką załogą po zestrzeleniu spadał nad krakowskim Zabłociem. „To był znak, że ktoś jednak stara się nam pomóc, ktoś walczy i ponosi ofiarę dla Polski” – mówił Krzysztof Wielgus.
Samolot należący do 178. Dywizjonu Bombowego RAF wracał z misji zrzutowej do placówki „Nida 504”, położonej 28 km od Piotrkowa, koło wsi Górale. Pomoc miała trafić do żołnierzy AK. Liberator został zestrzelony w rejonie Kazimierzy Wielkiej. Samolot doleciał do Krakowa, gdzie otwarto do niego ogień z działek przeciwlotniczych. Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz spadła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie rejon ul. Podgórskiej). Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, m.in. na baraki Fabryki Schindlera. Prawdopodobnie niektóre fragmenty maszyny wpadły do Wisły pomiędzy dzisiejszymi mostami Powstańców Śląskich a
Kotlarskim.
W katastrofie zginęli Australijczyk John P. Liversidge oraz Brytyjczycy: William D. Wright (pilot, dowódca maszyny) i strzelec pokładowy John D. Clarke. Na spadochronach ratowało sie trzech lotników, z których sierżanci L. Blunt i F. Helme zostali schwytani przez Niemców i po ciężkich torturach zamordowani.
Z całej załogi przeżył tylko Australijczyk, kpt. Allan Hammet, który trafił do Armii Krajowej, brał udział w szeregu akcji zbrojnych i doczekał w Polsce końca wojny. Potem przez Odessę wrócił do swojej jednostki, później zaś – do domu. Ożenił się z Polką i miał dwóch synów, zmarł w 1981 r.
Pierwszą próbę upamiętnienia alianckich lotników podjął w 1986 r. Krakowski Klub Seniorów Lotnictwa. Odsłonięto wówczas tablicę na ścianie ówczesnej fabryki „Unitra-Telpod”. W 2018 r. powstał mural. Od lat w rocznicę katastrofy Stowarzyszenie Podgórze.pl organizuje spacery podczas, których przypominana jest historia zestrzelonego Liberatora. Żródło:kksl.p40.pl - Foto:Marcin Sigmund
Australijski radiotelegrafista kpt. Allan Hammet, który jako jedyny przeżył zestrzelenie Liberatora w dniu 16/17 sierpnia 1944 r. - Kraków - Zabłocie
ŻYCZENIA NA BOŻE NARODZENIE 2018 - BÓG SIĘ RODZI DLA CIEBIE
Nadchodzące Święta Bożego Narodzenia niosą ze sobą wiele radości, refleksji dotyczących minionego okresu oraz planów na nadchodzący Nowy Rok. Niech nowo narodzony Jezus przyniesie nam wszystkim, naszym rodzinom i Ojczyźnie światło pokoju i nadziei. Niechaj świąteczny nastrój doda mocy w zmaganiu się z codzienną rzeczywistością, a nadchodzący rok spełni osobiste nadzieje, przyniesie zdrowie i pomyślność.
Wszystkim Mieszkańcom gminy Sękowa i nie tylko oraz tym którzy tu zaglądają, składam najlepsze życzenia, zdrowia, pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń, aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła rodzinnej atmosfery, a Nowy Rok 2019 niósł ze sobą szczęście i pomyślność. Niech magiczna moc wigilijnego wieczoru przyniesie Wam spokój i radość, aby wszystkie dni w roku były tak piękne jak ten jeden wigilijny wieczór, aby Wasze twarze i twarze Waszych najbliższych zawsze rozpromieniał uśmiech, a gwiazda betlejemska prowadziła Was ku szczęściu.
Najpiękniejszych świąt Bożego Narodzenia
ŻYCZY WŁAŚCICIEL TEGO PORTALU - ALEKSANDER GUCWA
Nie było miejsca dla Ciebie...
Pogrzeb szczątków żołnierzy niemieckich z I wojny światowej na cw nr 91 w Gorlicach.
W samo południe 11 grudnia 2018 r. na cmentarzu wojennym nr 91 w Gorlicach pochowano dwóch żołnierzy Armii Pruskiej , poległych w Gorlicach na początku maja 1915 r. podczas tzw. Operacji Gorlickiej. Kości odnaleziono przypadkowo podczas prac ziemnych przy ulicy Wł. Broniewskiego na wiosnę br., dokonano ekshumacji i po zbadaniu terenu stwierdzono, że nie ma tam już więcej ludzkich szczątków. Po 103 latach szczątki dwóch niemieckich żołnierzy doczekały się godnego pochowku. Na cmentarzu odegrano hymny – polski i niemiecki. Ks. Stanisław Ruszel proboszcz Bazyliki Mniejszej w Gorlicach po krótkiej modlitwie nad trumną, powiedział że obowiązkiem każdego chrześcijanina bez różnicy na obrządek, na konfesję, ważne żebyśmy umieli z szacunkiem podejść do tych, którzy zmarli. I te szczątki z szacunkiem należy czcić . Każdemu powinniśmy okazywać szacunek, w szczególności po śmierci. Ci żołnierze bardzo długo, bo 103 lata oczekiwali na ten godny pochowek.
Po tym wystąpieniu głos zabrał Burmistrz Miasta Gorlice Rafał Kukla oraz konsul generalny Niemiec dr Michael Groß – pełny tekst wystąpienia zamieszczam poniżej.
Burmistrz Gorlic i Konsul Niemiec złożyli wieńce i zapalone znicze. Następnie wszyscy przeszli pod główny element cmentarza jakim jest krzyż pomnikowy, tu Burmistrz i Konsul złożyli wieńce i oddali cześć i honor wszystkim żołnierzom, którzy spoczywają na tym cmentarzu. Na grobie będzie zamieszczona tablica pamiątkowa następującej treści, ,,Miejsce pochówku odnalezionych szczątków żołnierzy poległych podczas I wojny światowej – grudzień, 2018 r.
W ceremonii wzięli udział mieszkańcy i uczniowie szkół gorlickich.
Po uroczystościach Burmistrz Miasta Gorlice Rafał Kukla powiedział ,,Ta uroczystość jest przykładem tego, że jeżeli znajdujemy szczątki, powinniśmy w godny sposób oddać je ziemi i oddać cześć ich pamięci, tym bardziej, że to byli żołnierze. W okolicy Gorlic jest bardzo dużo cmentarzy z okresu I Wojny Światowej. Po bitwie, po starciu tych żołnierzy chowano na jednym cmentarzu. Spoczywają obok siebie żołnierze rosyjscy i niemieccy. To pokazuje wielki honor żołnierzy. Później już tego nie było”.
P.S.
Sprawę ekshumacji i pochówku żołnierzy niemieckich w Polsce uregulował polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991 r. Zgodnie z tym porozumieniem, m.in. napisy na grobach nie mogą informować o stopniach wojskowych i formacjach, do których należeli polegli. Koszt budowy cmentarzy, ekshumacji i pochówków pokrywa strona niemiecka.
Na cmentarzu wojennym nr 91 w Gorlicach, spoczywają żołnierze w 141 pojedynczych i 161 zbiorowych mogiłach. Pochowano tu 419 żołnierzy armii austro-węgierskiej, 287 żołnierzy armii rosyjskiej i 140 żołnierzy armii niemieckiej, razem 846 żołnierzy w tym połowa znana jest z nazwiska, imienia, jednostki wojskowej i daty śmierci. Liczba pochowanych jest dziś problematyczna, ponieważ przeniesiono tutaj ekshumowane szczątki żołnierzy z likwidowanego w 1968 r. XX w, cmentarza nr 89 w Gorlicach, (budowa osiedla ,,Krakowska") na którym spoczywało 61 żołnierzy armii niemieckiej. Pochodzili z 272 Pruskiego Rezerwowego Pułku Piechoty, wchodzącego w skład 82 Rezerwowej Dywizji Piechoty. Więcej informacji znajdziesz <<TUTAJ>>
Odnalezione szczątki dwóch żołnierzy niemieckich (brak nieśmiertelników) w niedużej odległości od cmentarza wojennego nr 87 (Nowodwór) w Gorlicach, według moich badań wskazuje że należeli do Preussisches Infanterie Regiment 58 (Pruski Pułk Piechoty nr 58) i polegli 2 maja 1915 r. Czy się dowiemy czy nie kim byli ci żołnierze, w każdym razie to paradoks, bo oddali życie także za to, żeby Polska mogła być niepodległa. Niech więc teraz ta Polska od serca, po matczynemu przyjmie do swojej ziemi i na zawsze przytuli ich kości.
***
Panowie z pocztu sztandarowego powinni wiedzieć w jaki sposób nosi się szarfy podczas uroczystości!