Jak jasielski śledczy tropił zabójców księdza z Małastowa 90 lat temu.

Jasielska policja przed wojną miała wiele osiągnięć w wykrywaniu sprawców najpoważniejszych przestępstw kryminalnych. Jedną z takich spraw było ustalenie i ujęcie zabójców księdza Emila(Omeляиa) Męcińskiego, proboszcza z Małastowa w powiecie gorlickim. Do zbrodni doszło w czerwcu 1926 r.
Rolex Replica Watches Bohaterem tej sprawy był aspirant Józef Malinowski , kierownik służby kryminalnej, a dokładnie ekspozytury śledczej – tak bowiem nazywała się ta komórka podlegająca merytorycznie Urzędowi Śledczemu komendy wojewódzkiej w Krakowie. Jasielska ekspozytura obejmowała swoim zasięgiem obok jasielskiego powiat gorlicki.

Był 11 czerwca, kiedy Malinowski odebrał telefon. Policjanci z Gorlic zawiadamiali o tej tragedii. Aspirant natychmiast wyruszył do Gorlic, skąd wraz z tamtejszym komendantem powiatowym podkomisarzem Józefem Żytko, dotarł do Małastowa.

Oględziny miejsca zbrodni i zwłok niewiele dały. W opisie kilka lat post factum zawarto informację, że policjanci zastali zwłoki okaleczone. Głowa księdza była rozbita, na ciele znaleźli liczne nacięcia. Pewne było, że mordercy przyszli po pieniądze. Plebania była zdemolowana, szukając łupów przestępcy mocno nabałaganili. Policjanci ustalili, że z szuflad i szaf zrabowano pieniądze, portfele, zegarek i latarkę elektryczną. Śladów bliżej identyfikujących złoczyńców – nie było.
Co prawda ludzie ze wsi gadali, że niby we wsi w krytycznym dniu widzieli dwóch podejrzanych mężczyzn, ale nic konkretnego nie potrafili podać. Ani o ich wyglądzie, ani z jakiego kierunku przyszli i dokąd się potem udali.
Kierownik Malinowski nie odpuszczał. Kilka dni przebywał w okolicy pilnie poszukując informacji. To przyniosło skutek. Dowiedział się bowiem, że parę dni po zabójstwie, noc z 14/15 czerwca, jacyś dwaj osobnicy spędzili u Jakuba Ślusarczyka, leśnego w Foluszu, w Jasielskiem. Policjanci sprawdzili ten sygnał. Było warto – Ślusarczyk, zanim przyjął gości pod dach, poprosił ich o dokument. Jeden z nich pokazał legitymację. Leśniczy zapamiętał zapisane w niej nazwisko. Co istotne, przypomniał sobie także, iż jeden z mężczyzn miał plamę na koszuli. Może to była krew?

Nazwisko M. było bardzo charakterystyczne. Bardzo rzadko występujące, a najbliżej pod Frysztakiem. Tam też udał się aspirant Malinowski. Na miejscu, posterunkowy Majchrzak udzielił mu wielu informacji, co dało podstawy do przypuszczeń, że to M. mógł być sprawcą morderstwa. Gdzie jednak może znajdować się ten człowiek? Szukaj wiatru w polu, skoro M. pojawiał się w swej wsi sporadycznie.

Jak wiele jednak znaczy dobre rozpoznanie policyjne. Posterunkowy Majchrzak powęszył w terenie i szybko podpowiedział rozwiązanie. Okazało się, że M. miał kumpla, niejakiego Władysława Ł. Tego też trudno było namierzyć, ale człowiek ten – co wiedział policjant – miał słabość do pewnej Eleonory ze wsi Pułanki. Eleonora miała być jego kochanką. Przygotowano więc zasadzkę. Posterunkowy Majchrzak ukrył się w pobliżu domu ukochanej figuranta, a może pozyskał w sąsiedztwie współpracownika, dość, że zadziałał szybko i skutecznie. Kiedy tylko Ł. przybył do ukochanej, policjant mógł przystąpić do działań. Odczekał jakiś czas dając młodym możliwość skonsumowania spotkania, po czym, w odpowiedniej chwili wkroczył do stodoły, w której przebywali. Kochanków zaskoczył podczas snu.

Ł. został wzięty pod klucz. Początkowo nic nie mówił. Na pytania o kolegę, stanowczo twierdził, że w ogóle go nie zna. Od czego są jednak metody śledcze. Wystarczyło zrobić konfrontację zatrzymanego z leśniczym Ślusarczykiem i jego pracownikiem Zawadą. Ci rozpoznali nocnego gościa. To pozwoliło wykonać kolejny krok w śledztwie. Ł. musiał przyznać się do przenocowania u leśnego, a nawet do pobytu w Małastowie. Twierdził jednak, że z napadem na księdza nie ma nic wspólnego.

Zmiękł dopiero, kiedy przedstawiono mu kolejne dowody. Pochodziły z rewizji u wspomnianej Eleonory. W jej domu znaleziono 50 złotych, ale co było decydujące – policjanci natrafili na latarkę elektryczną, taką samą jaką zrabowano z mieszkania księdza. To było decydujące trafienie. W obliczu przedstawionych faktów Ł. przyznał się do udziału w napadzie wskazując M. jako zabójcę. Złapanie zaś tego drania nie było łatwe. Jak się potem okazało, morderca krążył po kraju, przebywał m.in. w Kutnie i Sokołowie, w województwie lubelskim. Kierownik Malinowski rozpisał więc za nim inwigilację – tak określano wówczas poszukiwania. Do września udawało się złoczyńcy uciekać przed policją. Wreszcie 13 tego miesiąca M. został aresztowany przez lubelską policję i przewieziony do Jasła.

Tu, podczas przesłuchania, które oczywiście przeprowadził Malinowski, 15 września 1926 r., M. przyznał się do udziale w zbrodni. Przy tym – co wcale nie dziwi – to kumpla Ł. wskazał jako tego, który zabił księdza.
To były czasy, kiedy wymiar sprawiedliwości działał bez zwłoki. Pomimo, że mieliśmy wtedy jeszcze sądy przysięgłych. Sąd taki zebrał się na początku grudnia tego samego roku. Rozprawę prowadzono trzy dni: 1, 2 i 3 grudnia. Dwaj oskarżeni odpowiedzialnością za zbrodnię obciążali się nawzajem, udając niewiniątka. Nic im ta taktyka nie pomogła. Ława przysięgłych uznała ich winnymi zbrodni i w efekcie, obaj zostali skazani na śmierć przez powieszenie.

Za „wykazanie sprawności w prowadzeniu dochodzenia i poświęcenie się pracy z całą energią i dokładnością, aspirant Józef Malinowski otrzymał pochwałę wyrażoną przez Sąd Okręgowy w Jaśle oraz pochwałę w rozkazie komendanta wojewódzkiego w Krakowie.
Jeszcze w 1926 r. J. Malinowski otrzymał awans na kierownika komisariatu w Tarnowie. Było to stanowisko z etatem podkomisarza. Później pełnił funkcję komendanta powiatowego w Gorlicach i w Kozienicach. Ten utalentowany policjant śledczy zginął zamordowany przez Sowietów w Twerze (Kalininie) wiosną 1940 r. Źródło: http://skibamariusz.pl

PS

Ojciec - ksiądz Emil Męciński był parochem - proboszczem oraz dziekanem Gorlic w cerkwi greckokatolickiej w Małastowie. Urodził się 20.08. 1865 r. został zamordowany na tle rabunkowym 11.06.1926 r. Na tablicy inskrypcyjnej widnieje data 12 czerwca 1926 r. Poniżej skrót B.H.П - WIECZNA MU PAMIĘĆ. Spoczywa na placu przykościelnym w Małastowie.
Żonaty - zmarła w 1895 r. Wyświęcony w 1890 r. Przebywał na następujących parafiach:

a) Gałówka (ukr. Галівка), pow. Stary Sambor; od 1890-1891 asystent proboszcza ks. Maksyma Połoszynowycza Cerkiew drewniana greckokatolicka parafialna z 1863 r. p. w. św. Michała, była cerkwią parafialną od 1879 - wcześniej filialna i należała do parafii Płoskie w pow. Stary Sambor; wieś leży na Ukrainie;
b) Chliple (ukr. Хлиплі), pow. Mościska; od 1891-1895 asystent proboszcza ks. Wołodomyra Kopyscjanśkiego Cerkiew murowana greckokatolicka parafialna p. w. św. Mikołaja z 1901 r., poprzednia drewniana; w 1816 r. parafię wizytował bp Lewyćkyj; wieś leży na Ukrainie;
c) Przemyśl (ukr. Перемишль), powiat Przemyśl; od 1895-1897 asystent ks. rektora Myrona Podoliśkiego (był rektorem od 1887-1898) w Cerkwi Katedralnej Greckokatolickiej p. w. św. Jana Babtysty;
d) prefekt seminarium duchownego greckokatolickiego w Przemyślu od1897-1903;
e) ponownie Przemyśl (ukr. Перемишль), powiat Przemyśl; od 1903-1904 asystent ks. rektora Ołeksandra Zubryćkiego (był rektorem od 1900-1912) w Cerkwi Katedralnej Greckokatolickiej p. w. św. Jana Babtysty;
f) Małastów (ukr. Маластів), pow. gorlicki; od 1903-1904 administrator parafii, a od 1904-1926 proboszcz;
g) w latach 1924-1926 Dziekan Gorlicki.

Wróć do newsów